Przy stole siedzieli już wszyscy domownicy. Poprosiłam Oleńkę by przyniosła jeszcze jedno nakrycie dla Julii.
\****
Siedzieliśmy przy stole, śmialiśmy się, rozmawialiśmy.
- Musze wam coś powiedzieć - wstałam z miejsca.
- Co takiego? - zapytała Violetta.
Olga w tym samym czasie przyszła do jadalni z moim synkiem.
- Chcę wam powiedzieć że .... - nie umiałam tego zrobić.
Spojrzałam na Germana - Za 2 tygodnie wyjeżdżam w trasę koncertową.
Wszyscy spojrzeli na mnie ze zdziwieniem.
- Na ile? - Zapytała Olga.
- Na rok. - po tych słowach Valeria wypluła wodę z ust na podłogę.
- CO! - zapytała i wstała.
- Zostawisz mnie na cały rok! Znowu! - powiedziała trochę zła.
- Vale nie wściekaj się - Przytuliła ją.
Vale zawsze taka była, najpierw się wściekała a później uspokaja się i przyjmuję złą wiadomość.
Puściłam Valerie i spojrzałam na Gerama, miał smutne oczy.
- A co z Federiciem ? - to pytanie zadała Violetta.
- Zabiorę go ze sobą - wziełam w swoje objęcia mojego synka.
- Nie ma takiej potrzeby, my się nim chętnie zajmiemy - Olga powiedziała to z takim entuzjazmem.
- Nie Olgo, nie zniosłam bym tak długiej rozłąki z moim synkiem.
- A kto się będzie nim zajmował gdy ty będzie ma scenie ? - German powiedział to tak smutnie.
- Ja i Valentina - Julia wstała i złapała mnie za ramię.
- Będziemy tęsknić za tobą Ciociu.
- Ja za wami też będę tęsknić.
Usiadłyśmy z Julią na krzesła.
****
Siedziałam w pokoju karmiąc swojego synka. Ktoś zapukał do drzwi, odpowiedziałam tylko ciche ,,proszę'', do pokoju weszedł German.
Usiadł na łóżku obok mnie, spojrzał na mnie tymi swoimi smutnymi oczami.
- Wiesz kochanie że musimy porozmawiać - wstałam z łóżka, położyłam Federica do łóżeczka.
Oparałam się o zaokrąglony kont łóżeczka, German też wstał i objął mnie w pasie.
- Wiesz że nie chce żebyś wyjeżdżała ...
- German wiem ale ja to kocham. Nie odbieraj mi czegoś co kocham. - mój uśmiech znikną z twarzy.
- Nie chce ci odbierać tej trasy koncertowej ale nie wiem jak beż ciebie wytrzymam.
- German kocham cię - te słowa wystarczyły by na twarzy mojego ukochanego pojawił się uśmiech.
- Ja ciebie też kocham i cieszę się twoim szczęściem - ujął moją twarz w swoje dłonie i ucałował moje czoło.
Nagle Federico zaczął płakać. Wyrwałam się z uścisk Germana i wzięłam mojego synka na ręce, zaczęłam go kołysać.
- No już malutki, nie płacz, jestem tu - spojrzałam na niego z miłością. Z miłością, z czułością i z radością, kocham swojego synka nad życie, nie ma osoby którą kocham bardziej on niego. Chyba że chodzi o Germana to wtedy mamy remis pomiędzy nimi.
Federico zawsze po kilku minutach przestawał płakać, dziś tak nie było. Przestraszyłam się.
- German boję się że Federico może być chory - spojrzałam na wysokiego bruneta.
- Choć, pojedziemy do szpitala.
- Potrzymaj go a ja spakuję my kilka rzeczy - German bez słowa wziął Federica na ręce.
Wyciągłam z szafy torbę i wsiadziłam do niej najpotrzebniejsze rzeczy i wyszliśmy z pokoju.
Poszliśmy do garażu, wsiadziłam do garażu torbę, wzięłam Federica od Germana, usiadłam w aucie obok Germana i ruszyliśmy.
Cały czas kołysałam płaczącego synka.
- Już Federico zaraz będzie lepiej - chciałam się popłakać.
Mój synek płakał, płakał z bólu, czułam ten ból. Przygryzłam dolną wargę, nie chciałam żeby German widział moje łzy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz