sobota, 30 sierpnia 2014

Rodział 11


Wstałyśmy z ulicy i weszłyśmy na chodnik. Przytuliłam do siebie moją przyjaciółkę, ona natomiast zaczęła płakać.
- Vale nie płacz, jestem przy tobie i zawszę będę – kobieta spojrzałam na mnie.
- Oj jak dobrze że cię mam – powiedziała smutno
- Choćmy do domu.

Tak jak powiedziałam tak też uczyniłyśmy, po drodze Valeria opowiedziała mi co się stało w gabinecie.
Rozumiem to, dziś z Germanem było fajnie ale przyjaciółka jest dla mnie ważniejsza niż mężczyzna. Gdy tylko przekroczyłyśmy próg, Vale poszłam do swojego pokoju a ja do gabinetu Germana. Pan domu siedział wygodnie w swoim fotelu i przeglądał jakieś papiery.

Oczami Germana.
Siedziałem właśnie w gabinecie i przeglądałem jakieś papiery, po chwili do gabinetu wpadał Angeles, zamknęłam za sobą drzwi.
- Możemy pogadać ?
- Co się stało cukiereczku – zapytałem z uśmiechem .
Angie podeszłam do mnie i złapała mnie za krawat.
- Posłuchaj mnie, jak mogłeś tak skrzywdzić Valerię?? – zapytała patrząc mi  oczy.
- Eeee, ja tylko powiedziałem że to koniec, i byłem naprawdę delikatny – powiedziałem i złapałem moją towarzyszkę na biodra.
- German skącz, wiem, dziś było fajnie ale ja nie będę z tobą.
W tym momencie po ciągłem ją do siebie. Angeles siedziała na moich kolanach.
- Nie przesadzaj, przecież ci mówiłem że mój związek z Valerią jest skończony – Wyszeptałem jej do uszka.
- German proszę cię, skącz. – pogroziła mi palcem.
- Dlaczego??
- German proszę...
- Dobrze, idź.

Wstała z moich kolan i wyszła z gabinetu, w pomieszczeniu jeszcze można było poczuć jej perfumy o zapachu róży.

Postanowiłem że porozmawiam z Valerią. Wyszłem z gabinetu i poszedłem do pokoju Valeri, szczerze to nie zdziwił bym się gdyby Angie była u niej. Weszłem do pokoju bez pukania, Valeria leżałam na kolanach Aneles i powstrzymywała łzy.

- Angie zostawisz nas samych? – zapytałem.
Angie psojrzałam na Vale, ta jej dała znak żeby poszła. Złoto włosa opuściła pokoju, zostałem sam z Valerią.
- Czego chcesz? – zapytałam nie zaszczycając mnie wzrokiem.
- Chciałem ci powiedzieć że i tak już nie będziemy razem ale jesteś dla mnie naprawdę ważna i chcę być tylko twoim przyjacielem – to co mówił to prawda.
Usiadłem obok niej i uśmiechnąłem się.
- Masz racja. W naszym związku od dawna zaczęło się psuć. – uśmiechneła się słabo i dodała – Dziękuje ci że byłeś ze mną szczery.
- To jak dziękuje. Aaaa i oczywiście możesz tu mieszkać. – dopowiedziałem.
- jesteś Kochany – powiedziałąm i uśmiecjnełam się do mnie.
-Dobrze, to ja już pójdę, wiesz mam dużo pracy – powiedziałem i wyszłem z jej pokoju.

Teraz moim celem stała się łazięka. Szybko i ożeźwiający prysznic, tego potrzebowałem.
Postanowiłem jeszcze zajrzeć do Angie. Zapukałem lekko do drzwi od jej pokoju po magicznym słowie proszę weszłem.
Złoto włosa siedziałam na łóżku, ubrana w białą koszule nocną.

- Cześć Angele, chciałem ci powiedzieć dobranoc – kobieta uśmiechneła się lekko.
- Dobranoc i dziękuje za to co powiedziałeś Valeria, to dla nie naprawdę ważne – uśmiechnąłem się do niej.
- To ja już idę, Dobranoc. – kobieta odpowiedziała mi tym samym, wyszłęm z jej pokoju.
Poszedłem do siebie, położyłem się na łóżku i zasnąłem ja dziecko.




piątek, 29 sierpnia 2014

rozdział 10

German Całował mnie, na początku stawiałam opur, ale puźniej zaczełam oddawać każdy pocałunek. Po chwili opamiętałam się i zakończyła ten czym.
-         Angeles, ja cię kocham – powiedział patrząc mi w oczy.
-         - German ja .... – nie wiedziałam co mam mu odpowiedzieć ale jednak udało mi się coś z siebie wydusić – Nie wiem co ci powiedzieć. Kiedyś też czuła do ciebie piękne uczucie ale mój wyjazd wszystko popsuł – spuściła wzrok.
-         Po moim policzku popłynęła pojedyncza łza, German od razu ja otarł. Przytulił mnie. Wtuliła się w niego. Siedzieliśmy tak dłuższą chwilę.
-         - German, lepiej jak już wrucimy do domu – poprosiła go.
-         - Jeszcze chwilka, proszę – nie umiała odmówić.
-         Wtuliłam się w niego. Powoli zaczęły mi się zamykać powieki. Zasneła.
-         ***
-         Obudziłam się w tym samym miejscy, na tym samym łóżku, ale nie było już Germana. Przewróciła się na drugi bok, usłyszałam tylko jak drzwi się otwierają. Wiedziałam że to German więc się nawet nie odwróciłam.
-         Poczułam tylko jak siada obok. Mężczyzna lekko połaskotał mnie po szyi, od razu się odwróciłam. German trzymał w rękach pudełko z logo mojej ulubionej pizerri ,,Hut’’.
-         - Jak się spało? – zapytał.
-         - Dobrze, a co tak pachnie??
-         - Pizza z peperoni i kukurydzą, tak jak lubisz. – uśmiechną się do mnie.
-         - Zamawiam największy kawałem! – po mojej wypowiedzi zaczeliśmy się śmiać.
-         - Starczy dla każdego, wziąłem dużą pizzę więc na pewno się na jemy.
-         - To na co czekamy? Podaj pizzę i jemy.
-         German otworzył pudełko i zaczęliśmy jeść płaski placek z dodatkami.
-         Po 20 minutach pudełko było już puste.
-         - 5 kawałków pizzy, zaraz wybuchnę i będziesz mnie musiał zeskrobać ze ściany – powiedziałam i położyłam się na łóżku.
-         - Hehe byłaś głodna – powiedział i posmutniał.
-         - Co się stało German czemu jesteś smutny?- zapytałam patrząc na niego.
-         - Angie mogę cię coś zapytać, ale jako przyjaciel???
-         - Słucham? – zapytałam i usiadłam na łóżku.
-         - Czy ty jesteś znowu w ciąży???
-      Nie German nie jestem w ciąży, jestem tego pewna. A powiec która już jest godzina bo trzeba by było wracać do domu – powiedziałam i przeciągnęłam się.
-      18:50 jak chcesz to możemy jechać – powiedział i uśmiechną się do mnie.
-      Jedzmy.
***
Gdy tylko przekroczyliśmy próg, od razu przywitała nas Valeria i Federico. Posmutniałam, przecież German chciał z nią zerwać a to moja przyjaciółka.
-      Dziękuje Valeria że z nim posiedziałaś – wzięłam od Valeri mojego synka.
-      Nie ma za co :* - uśmiechnęła się do mnie.
-      Valeria możemy porozmawiać w cztery oczy – tym razem to był German.
O nie! German chce jej powiedzieć że z nią zrywa.
-      Dobrze kochanie, choćmy do twojego gabinetu – gdy to mówiła ja właśnie szłam przez schody żeby jak najprędzej dotrzeć do mojego pokoju.
Gdy tylko byłam u siebie ostrożnie usiadłam na łóżku, była już 19:50 więc musiał Federica położyć spać. Zaczęłam go kołysać i śpiewać mu kołysankę.

Es tiempo ya de unirnos todos
y levantar, hacer oir la voz
que nos llevará sin prisa
paso a paso
a un día mejor

Nadie va a callar la voz del corazón
se hará escuchar
y el sentimiento nos llevará sin prisa
paso a paso
a un día mejor

Mój synek zasną a ja ostrożnie włożyłam go do jego szaro-białego kojca, w którym znajdowały się jego 2 ulubione przy odziane w czapeczki i w koszulki misie.

Ucałowałam jeszcze jego główkę i wyszłam z pokoju bezszelestnie. Schodziła na dół, zauważyłam że Drzwi do gabinetu się otwierają, nagle wybiegła z nich Valeria. Kobieta wybiegła też z domu, wybiegłam za nią.
-      Valeria zaczeka – krzyczałam jak najgłośniej żeby mnie usłyszała.
Kobieta wbiegła na ulice, za zakrętu wyjechało rozpędzone auto, Valeria stała jak sparaliżowana, ja równie wbiegłam  na drogę, odepchnęłam Valerię i sama odskoczyła, 5 sekund po tym czynie auto przejechała 1 metr od nas. Wstałyśmy z ulicy i weszłyśmy na chodnik
/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\
I oto rozdział 10.
Jak się wam podobał???


KOMENTUJESZ = MOTYWUJESZ !!! :)

poniedziałek, 18 sierpnia 2014

rozdział 9

Gdy wruciła była smutna i przygnębiona, zajeła swoje miejsce. W tym momęcie do jadalni weszła Valeria.
- Cześć Vale - powiedziała Angeles.
- Cześć, Diego pojechał? - zapytałą zajmując swoje miejsce.
- Tak.
- Oj, przykro mi, ale zobaczysz te 2 miesiące szybko zlecą - powiedziała obejmyjąc jedną ręką Angeles.
- Dzięki Vale. Olgo mogła byś dziś zając się małum na godzinkę, może dwie?
- Z przyjemoście - odpowiedziała z kuchni.
- Dziś masz spotkanie z szefem. - powiedziała Violetta.
- Tak.
- Przepraszam ale muszę już się zbierać - Angles odeszłą od stołu i poszła w stronę drzwi.
Oczami Angeles
Wyszłam z domu, szłą przez miasto aż doszłamdo wytwurni płytowej gdzie umówiła się z moim szefem. Weszłam do budynku, wiedziałam gdzie jest gabinet szfa więc szybko się tak wybrałam. Zapukałam lekko, po chwili usłyszałam proszę. Weszłam, mój szef siedział za biurkiem i wypełniał papiery.
- Dzień dobry - powiedziałam.
- Witaj Clara - usiadłam na krześle.
- A więc o czym chciał pan porozmawiać ze mną?
- Chciałem ci trochę opowiedzieć  o twojej postaci - powiedział.
- Słucham.
- A więc Valentina czyli ty i Roberto czyli Luke (Luk) przeżywać przygody. On jako reportet chce dowieść materiały o nowej celebrytce, Valentinie. No Ale nasza dwuje zakochuje się w sobie i muszą się uporać z problemami - skączył.
- Dziękuję za to wprowadzenie, czy coś jeszcze? - spytałam.
- Nie, możesz już iść.
 Pożegnałam się i wyszłam z gabinetu, wyszłam również z budynku. Przed studiem stał samochud mojego szfagra. Podeszłam do niego, szba poszła w duł.
- Cześć Angeles - powiedział.
- Cześć co tu robisz??? - zapytałam.
- Czekam na ciebie, wsiadaj.
Na polecenie otworzyła drzwi i weszłam do samochodu.
- Gdzie jedziemy? - zapytałam.
- Na lody - powiedział i ruszył.
Droga mineła nam bardzo przyjemnie.Po chwili dojechaliśmy na miejsce, wyszliśmy z auta.
- Choć - złapał mnie za rękę.
Weszliśmy do jakiegoś nie wielkiego budynku nad oknem było napisane ,,Najlepsza Włoskie Lody''. Usadłam przy stoliku a German poszedł po lody. Po chwili wrucił z dwoma kielichami.
- Proszę waniliowe z bitą śmietaną i z owocami tak jak lubisz - podał mi jeden kielich.
- Dzięki.
Zkosztowałam, lody były pysznę, po chwili zjadłam już połowę.
- Widzę że ci smakują - powiedział uśmiechając się.
- Tak, smakują jak te które jadłam w dzieciństwie.
Po 10 minutach skączylismy nasze lody i pojechaliśmy w dalszą drogę, tym razem nad jezioro.
Weszliśmy do małego domku. Pamiętaj jak jeszcze była z Germanem, często tu przyjeżdżaliśmy , odpocząć czy po kochać się. Usiałam na łóżku, German zamkną drzwi. Spojrzałam na niego z zaskoczeniem, on tylko usiadł obok i uśmiechną się.
- Teraz możemy sobe swobodnie porozmawiać - powiedział.
- No to jak ci się układa z Valerią, planujecie jakiś ślub?
- Nie wiesz - posmutniał - Chyba nie jesteśmy sobie pisani.
- Myślałam że sie kochacie - powiedziałam smutna.
- Kocham ale nie Valerię kocham kogoś innego - powiedział a za popatrzałam na niego z zaciekawieniem.
- Mogę wiedzieć kogo? Nic nie powiem Valeri.
- Powiem ci ale na ucho - uśmiechną się.
- Jasne.
 Nadstawiła ucho i czekałam aż German powie mi w kim sie zakochał, German zbliżył się do mnie i wyszeptał - Kocham Cię Angeles.
Spojrzałam na niego jak na wariata a on się tylko uśmiechną.
- Jak to ??? German przecież ja mam męża, synka, rodzinę!!! - wykrzyczałam mu prosto w twarz.
- Ale to nie moja wima że mojej serce nadal cię kocha.
Nie wiedziałam co powiedzieć.
German szybko złapał swoimi dłońmi moją twarz i pocałował mnie. Na początku stawiałam opur.

/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\

Rozdział dedykuję Milenie, mojej przyjaciółce <3



czwartek, 14 sierpnia 2014

rozdział 8

Gdy weszłam do sypialni zaskoczyłam się. Płatkie róż porozrzycane po całym pokoju, wino i kieliszki do szampana i Diego leżączy na łóżku.
- Diego co tu się dzieje? - zapytałam siedając obok niego na łóżku.
- Chcę spędzić ze swoją żoną miły wieczur.
- A gdzie jest Federico? - zapytałąm rozglądając się po pokoju.
- Poprosiłem Olge aby się na noc nim zajeła - powiedział i usiad obok mnie.
- Widzę że wszystko obmyśliłeś.
- Jeszcze tylko jedna rzecz - powiedziął i wstał z łóżka.
Poszedł do drzwi i zamkną je na klucz, wruciła do mnie i usiadł obok.
Zaczeliśmy się całować a puźniej wiece do czego doszło.
Oczami Germana
Byłem właśnie w kuchni z Ramallem, rozmawialiśmy o pewnej osobie.
- Angie dziś wyglądała ślicznie - powiedział Ramallo.
- Tak, tylko szkoda że ten Diego przyszedł i wszystko zepsół. - powiedziałem smutny.
- Może do niej pujdę?
- Wiesz German może lepiej nie - powiedział Ramallo, ale wcale mnie nie odciągną od tego.
- Dlaczego nie?
- Wiesz jest u niej Diego i z tego co mi Olga powiedziała chcą spędzić ten wieczur razem - powiedział a ja wstałęm z krzesła.
- Eh, więc pujdę do siebie - skłamałem.
- Dobrze ale nie zrób nic głupiego. - odtrzegł mnie.
- Tsa.
Wyszedłęm z kuchni, przebiełem schody i i znalazłem sie przed drzwiami do pokoju Angeles. Przyłożyłem ucho do drzwi, udłyszałem coś czego się może nie spodziewałem a może spodziewałem??? Te dzwięki pewniły mnie że są tam razem i się kochają. Byłem wściekły, smutny i załamany, chciałem tam wejść ale drzwi były zamknięte na klucz. Zrezygnowany odeszłem od drzwi i poszedłem do swojego pokoju. Położyłem się na łóżku i zacząłem myśleć o tyl co by było gdybym nie pozwolił Angie wyjechać z Buenos Aries. Pewnie by była tu, za mną, planowaliśmyśmy naszą przyszłaść i to ja może bym był w tamtym pokoju a nie Diego. Zamknąłem swoje powieki i zasnąłem.
***
Obudziłem się w swoim pokoju, w pustym łóżku, całkiem sam jak palec. Wstałęm ubrałem się w jakiś garnitur i zrezygnowany zeszłem na śniadanie. Przy stole siedzieli Ramallo, Violetta i Diego.
- Dzień dobry - powiedziałem i zająłem swoje miejsce.
- Dzień dobry.
- Witaj Germanie - powiedział Diego.
Nagle usłyszałem stukanie obcasów, odwruciłem się, Angeles szła w moją stronę, wyglądała prze pięknie.
- Dzień dobry - powiedziała i zajeła swoje miejsce obok mnie.
- Witaj skarbie - Diego pocałował ją w policzek.
- Cześć ciociu.
- Dzień dobry Angeles - dopowiedział Ramallo.
- Cześć Angie - powiedziałem Ostatni.
- A gdzie jest Federico?? - spytała Angeles.
- Witaj Angie, tu masz Federic'a - powiedziała Olga wchodząca do jadalni.
- Dziękuje Olgo, mam nadzieje że był grzeczny - powiedziała biroąc swojego synka na ręce.
- Były, ani razu się nie obudził - powiedziałała Olga i znikła w swoim królestwie.
Diego spojrzał na zegarek wiszący na ścianie.
- Zaraz będę musiał jechać na lotnisko - powiedział smutny.
- Będę teśknić - powiedziała Angeles i oparła się o jej męża.
- Ja też.
Diego wstał pożegnał się ze wszystkimy, Angeles odprowadziła go z Federiciem do drzwi.

sobota, 9 sierpnia 2014

rozdział 7

W drzwich stał Diego. Od razu rzuciął się mu na szyję i ucałowałam jego usta.
- Co ty tu robisz? - zapytałąm radosna.
- Lot został przesumięty na jutro więc postanowiłem ci zrobić niespodziankę.
- Jesteś kochany.
Weszliśmy do salonu, wszyscy patrzyli na nas z uśmiechami. Nagle Diego uklękną prze demną i wyją z kieszeni małe pudełeczko - Kochanie, czy uczynisz mi ten zaszczyt i wyjdziesz za mnie jeszcze raz?
Otworzył pudełeczko i ujrzałam złoty pieścionek z brylantem.
- Oczywiście że tak - powiedziałam a Diego włożył mi na palec pierścionek.
Wstał a ja pocałowałam go w usta, oczywiście odwzajemnił pocałunek. Do moich uszu doszły wiwaty i oklaski, po chwili skączyliśmy się całować, spojrzeliśmy sobie w oczy. Ah mogłam bym tak stać godzinami.
- To co? Może sprubujemy tego tortu? - zapytała Violetta.
- Dobry pomysł - powiedział Diego.
Podeszliśmy do stołu, każdy zają swoje miejscie prucz mnie i Dieg'a, ponieważ kroiliśmy tort w kształcie Prezętu.
No no Olgo przeszłaś samą siebie.
- Diego idz po Federica do mojeo pokoju - poprosiła gdy skączyliśmy kroić tort.
- Dobrze.
Diego poszeł po Federica do moejgo pokoju a ja zajełam swoje miejsce. Zkosztowałam tortu, był prze pyszny. Po chwili obok mnie usiałd Diego z Federiciem na rękach.
- Daj mi go, ty sobie zjec, tort jest pyszny. - powiedziałam i wziełam go na ręce.
- Kochanie Federico jest pewnie głodny.
- Dobry pomysł wezmę go do kuchni - wstałam od stołu i poszłam z Fede do kuchni.
W kuchni była Olga która przy gotowywała jakieś potrawy.
- Olgo, mogłabyś potrzymać Federica a ja zrobię mu mleko.
- Dobrze kruszynko - wzieła Federica na ręce.
Wyciągłam z szafki butelkę z smoczkiem,
mleko i specialny proszeko do mleka. Rozgotowałam mleko i wlałam je do butelki, dodałam jeszcze łyżeczkę proszku i do pożądku wymieszałam.
Zabrałam Federica od Olgi, podziękowałam jej za pomoc i zaczełam karmić mojego synka.
Jest taki drobniutki, taki malutki, taki bezbromny. Jeszcze kilka miesięcy temu rozwijał się w moim brzuchu, pod moim sercem. Ah jakie to było piękne, ale dziś jest tu ze mną, mogę go tulić, całować, patrzeć jak się rozwija i być z nim codziennie od dnia jego narodzin. Jestem szczęśliwą matką i żoną. Violetta i Federico są dla mnie najważniejsi, oddałam był za nich życie.
Po chwili butelka była już pusta, a Federico miał pełem brzuszek. Wstałam z krzesła i popędziłam z Fedriciem do salonu. Goście właśnie kończyli jeść tort naszej kochanej Olgi, zajełam swoje miejsce obok Dieg'a.
- I co? Jak tort smakował? - zapytałam uśmiechając sie w jego stronę.
- Prze pyszny, a Federico najedzony??
- Zjadł całą butelkę, pewie był głodny. - powiedziałam i pogłaskałam dielikatnie Federic'a po główce.
- Może pujdziemy do ogrodu? - zapytał.
- Jasne choćmy, podaj mi wózek - poprosiłam mojego męża.
Diego poszedł po wuzek do przedpokoju a ja wstałam z krzesła.
Po chwili Fede znajdował się w wózku a ja i Diego spacerowaliśmy po ogromnym ogrodzie rodziny Castillo. W oddali zobaczyliśmy altankę, postanowiliśmy tam wejść. Usiadlimy na małej drewnianej ławeczce.
- Jest taki śliczny- powiedziałam wskazując na Federic'a.
- Po mamie - powiedział mój towarzysz uśmiechając się promiennie od uch do uch.
- Hmmm a mi sie wydaje że po tatusiu.
- Synek Tatusia - powiedział Diego a ja się w niego wtuliłam.
- Kocham cię - powiedziałam.
- Ja ciebie też Angeles, ja ciebie też - powiedział i zbliżył swoją twarz do mojej.
Jego twarz była coraz bliżej i bliżej, w końcu nasze usta połączyły się w jeden namiętnym pocałunek. Kochałam te uczucia, miłość, namiętność, bezpieczeństwo i pożądanie. Na chwilę przestaliśmy sobie skradać pocałunki, żąby złapać oddech.
- Jesteś najpiękniejszą kobietą na świecie - wyszeptał mi do ucha.
- A ty jesteś najlepszym mężem na świecie i nie oddam cię za żadne skarby.
- To ja cię nigdy nie oddam. - powiedział i pocałował mnie za skoczenia w usta.
Troche zaskoczona oddawałam każdy pocałunek. Jednak po chwili chuchnełam mu w twarz. Szokda że nie widziął swojej miny.
- Ej to nie Fair!!!! - powiedział obużony.
- To bardzo Fair!! - odpowiedziałam śmiejąc się.
- Może już wrucimy do mieszkania, zaczyna robić się ciemno.
- Dobrze, choćmy.
Złapałam za tz. rączkę od wózka i skierowaliśmy się do drzwi tarasowych.
***
Impreza właśnie się kończyła a ja i Diego chowaliśmy /przed gwałcicielami/ talerze do zmywarki.
- Ja dokońćzę, ty idz na górę - powiedział Diego.
- Dziękuje kochanie - powiedziałam i pobegłam do łazięki.
Wziełam szybki i ożeźwiający prysznic, ubrałam się w moją ulubioną koszule nocną w małe serduszka. Założyłam jeszcze szlafrok i poszłam do mojego pokoju.

poniedziałek, 4 sierpnia 2014

rozdział 6

I nagle wszyscy krzykneli ,,niespodzianka''. Salon był prze pięknie ustojony. Violetta podbiegła do mnie i przytuliła. Wyszeptała mi tylko ,,Wszystkiego Najlepszego ciociu''
Wzruszyłam się tym co dla mnie zrobili, szczeże to zapomniała o swoich urodzinach, no oczywiście Diego złorzył mi rano i nawet śniadanie przyniusł mi do łóżka.
Wszyscy po koleji zkładali mi życzenia i wręczać prezęty. Gdy nadeszła pora na German, on najpierw mnie przytulił.
- Wiem że to jest banalne ale Wszystkiego najlepszego moja Angeles - wyszpetał mi do ucha.
- Dziękuje ci.
- Proszę to dla ciebie - wręczył mi granatowe małe pudełeczko.
Odeszedł kilka kroków.
Dzisiaj ja zaczełam wilką przemowę, słowami - Bardzo wam za wszystko dziękuje, na prawde nie spodziewałam się. - chwila przerwy - Zaraz się wzruszę.
Valeria podezła do mnie i przytuliła.
- Nie becz, makijaż ci się rozmarze - powiedziała a ja się uśmiechnełam.
- To ja pujdę się przebrać - powiedziałam.
Wziełam Federica na ręcę i poszłam z nim do mojego pokoju. Na szczęście spał więc szbko przebrałam się w Miętową sukienkę
i Beżowe Obcasy 


A włosy wyprostowałam. Nagle ktoś weszedł bez pukania, gwałtownie odwruciłam się, tym kimś był German.
- Wiesz możesz zapukać - pokarciła go uśmiechając się.
- Przepraszam cię. A powesz mi jak ci się mój prezent ?
- Jeszcze go nie wiedziałam. - powiedziałam i wziełam do rąk pudełeczko.
- Otwórz je.
Tak jak mi kazał tak zrobiłam, w pudełeczku znajdował się złoty naszyjnik z sercem,
spojrzałam na Germana z wielkimi oczami. On się tylko uśmiechną od ucha do ucha.
- Ojej German dziękuje - powiedziałam i przytuliłam go.
- Nie ma za co. - spojrzał mi w oczy.
- Jest za co. Pomożesz założyć mi go ? - zapytałam uśmiechając się .
- Oczywiście.
Oddałam Germanowi naszyjnik, odwruciłam się do niego plecami. German założył mi naszyjnik i zapiął go.
- Dziękuje. - pocałowałam go w policzeka.
- Drobiazg.
- To co? Idziemy.
Złapałam Germana za rękę i wybiegliśmy z pokoju jak małe dziecie. Staneliśmy na schodach, było więcej gości. Gośćmi byli moji znajomi z liceum i ze studiów.
Vanessa, Rodrigo, Jorge, Robiert, Candelaria, Lodovica, Macarena, Ania, Nikola, Mateusz, Ewelina i Tomek.
Zeszłam do gości, wszyscy zaczeli śpiewać ,,sto lat'' a wy tym momęcie Olga wyszła z kuchni z wielkim tortem z napisem ,,szczęśliwych 27 urodzin Angeles''. Gdy skączyliśmy zadzwonił dzwonek do drzwi. Poszłąm otworzyć, w drzwiah stał/stała ...