niedziela, 28 grudnia 2014

Rozdział 23

Gdy jechaliśmy oczy zamknęły mi się, ''odleciałam'' do krainy Marfeusza.
~*~*~*~
Siedziałam w jakimś pokoju, było mi ciepło ale czułam też jak marznę od środka. Wstałam z łóżka na którym siedziałam i wyszłam z pokoju. Byłam na korytarzu, na przeciwko znajdowały się jakieś drzwi, otworzyłam je i ujrzałam drewniane łóżeczko. Weszłam w głąb pokoju, ściany były jasno brzoskwiniowe, znajdowało się też tak wielkie okno tarasowe i bujany fotel. 
Nagle do pokoju weszedł German, tylko taki jakiś odmieniony. Był smutny, miał ''worki'' pod oczami i 2 dniowy zarost, na rękach trzymał jakieś malutkie dziecko.
German idąc dalej przeszedł przez moje ciało. 
Dopiero teraz zrozumiałam że w tej sytuacji jestem obserwującym.
Brunet usiadł na fotelu, mała zaczęła płakać.
- Nie płacz kochanie... wiem że tęsknisz za mamą wiem to - on miał w oczach łzy.
Drzwi znów się otworzyły, tym razem do pokoju weszła Violetta.
Podeszła do ojca i uśmiechnęła się słabo.
- Ja też za nią tęsknie - po jej policzkach spłynęły łzy.
- Dlaczego ona musiała akurat przechodzić przez te przeklęte pasy! Po wiec dlaczego! Gdyby nie ten samochód Angeles teraz była by tu z nami, siedziała by z naszą córeczką i pewnie śpiewała by jej piosenki. Życie potrafi być niesprawiedliwe. - German miał w oczach łzy.
Chciałam do niego podejść przytulić go i powiedzieć jak bardzo go kocham ale nogi odmówiły mi posłuszeństwa. 
Zaczęłam więc krzyczeć z nadzieją że mnie usłyszą - German, German, German ....

- German! - Krzyknęłam z całej siły jaką miałam w płucach.
Teraz byłam w pokoju, siedziałam na łóżku.
Nagle drzwi się otworzyły,  to był German. Podbiegł do mnie i przytulił.
Dopiero teraz zauważyła że cała się trzęse i jestem mokra od potu.
- Nie bój się kochanie. To tylko zły sen - German ani na chwilę nie puścił mnie z uścisku.
- German ja tak bardzo cię kocham, tak bardzo - wyszeptałam mu do ucha.
- Ale ja ciebie bardziej - powiedział łagodnym tonem.
German w końcu mnie puścił, wstał z łóżka na którym siedział /pewnie usiadł gdy mnie tulił/ podeszedł do drzwi i zamkną je.
Wrucił na łóżko i złapał mnie za dłonie.
- Opowiedz co ci się śniło - spojrzał na mnie z pokorą.
Opowiedziałam wszystko Germanowi. Mój ukochany przysłuchiwał mi się dokładnie. Gdy skączyłam opowiadać miałam w oczach łzy, które samowolnie popłynęły po moich policzkach.
German przytulił mnie do siebie, tak że mogłam usłyszeć bicie jego serca.
- Ze mną nic ci nie grozi. - Spojrzał w moje oczy.
- Dziękuje German - położyłam moje dłonie na jego policzkach.
On objął mnie w tali i zbliżył się do mnie i pocałował.

sobota, 1 listopada 2014

rozdział 22

Zarejestrowałem Federica. Usiadłem obok Angeles. Federico ciągle płakał. Z sali segregacji wyszedł lekarz i krzykną ,,Federico Alonso'', wstaliśmy z krzeseł i poszliśmy za lekarzem. w sami było kilka łóżek, nie niektórych leżeli pacjenci.
- Proszę usiąść na ostatnie łóżku - powiedział miłym głosem.
Angeles położyła ostrożnie Federica na łóżku.
- Witam. Rodrigo La Riva - uśmiechnął się do Angeles.
- Co się stało? - zapytał wysoki facet.
- Mój synek ciągle płacze, zaczynam się bać że jest poważnie chory - objąłem ją ramieniem.
- Dobrze. Elu! - przy doktorze pojawiła się jakaś kobieta ubrana w gitel pielęgniarski.
- Tak? - zapytała niska brunetka.
- Pobierz małemu krew do badań tylko delikatnie - powiedział do pielęgniarki.
Pielęgniarka pobierała krew małemu, a doktor przeglądał kartę zdrowia.
- Doktorze za jakieś 10 minut powinny być badania z krwi - powiedziała kobieta i wyszła z sali.
- Jesica! - przyszłam kolejna pielęgniarka - Podaj małemu leki przeciw bólowe do żylnie.
- A państwa proszę za mną - powiedział.
weszliśmy do jakiegoś pokoju oddzielonego od sali wielkimi szklanymi oknami.
- Podejrzewam że to może zatrucie pokarmowe, ale musimy to potwierdzić badanie krwi. W tym czasie zrobię waszemu synowi badanie USG - powiedział poważnie.
- Dobrze dziękuje - powiedziała Angeles.
Angeles wyszła z pomieszczenia i usiadła na krześle obok łóżka na którym leżał Federico.
Podeszłem do niej i położyłem rękę na jej ramieniu - nie bój się, wszystko będzie dobrze.
Angeles spojrzała na mnie. Miała czerwone oczy i lekko mokre policzki. Kucnąłem i otarłem jej łzy.
- Dziękuje German. Dziękuje że mnie wspierasz i jesteś ze mną - lekko się uśmiechnęła.
- Zawszę tu będę. Kocham cię.
- Ja ciebie też kocham.
- German, zapomniałam przynieść torbę z auta, możesz po nią iść?
- Oczywiście, zaraz przyjdę.
Wyszłem z sali i powędrowałem w stronę auta.
Oczami Violetty
Szłam z Leonem w stronę zachodzącego słońca.
- Ta chwila jest taka ...... magiczna - mój ukochany spojrzał na mnie.
- Tak, Leon masz racje - uśmiechnęłam się lekko.
Brunet pode szedł do mnie jeszcze bliżej i ujął moją twarz swoimi dłońmi.
- Violetto, chce żebyś wiedziała że bardzo cię kocham - pocałował mnie.
Ten pocałunek był bardzo delikatny ale i bardzo uczuciowy.
Gdy ''odkleiliśmy'' się od siebie, spojrzeliśmy sobie w oczy. Wiem jedno.... Kocham Leona.
Złapaliśmy się za ręcę i ruszyliśmy w dalszą drogę.
Oczami Angeles 
Stałam obok Germana i słuchała diagnozy lekarza.
-... a więc to jednak zatrucie pokarmowe. Państwa syn zostanie na oddziale przez kilka dni. Jedna z pielęgniarek przeniesie pacjenta na oddział dziecięcy.Przepraszam ale muszę iść do innych pacjentów - wyszedł z sali.
Byłam smutna i zdołowana, wściekła i zmęczona. Chciałam bym iść spać ale nie chcę opuszczać mojego synka.
- Angeles jest już późno, jedźmy do domu, widzę że jesteś zmęczona. Wyśpisz się a jutro znowu tu przyjedziemy - Pielęgniarka wzięłam mojego synka na ręce.
- Oddział dziecięcy znajduję się w sami z numerem 269 na 2 piętrze - wyszła z sami z moim synkiem.
- Masz rację German, ale nie chcę zostawiać go samego - spojrzałam na niego.
- Federico ma tu dobrą opiekę.
- Dobrze choćmy.
German bez słowa objął mnie ramieniem. Wyszliśmy najpierw z sali, później z budynku a jeszcze później wsiadliśmy do samochodu.

sobota, 25 października 2014

rozdział 21

Przy stole siedzieli już wszyscy domownicy. Poprosiłam Oleńkę by przyniosła jeszcze jedno nakrycie dla Julii.
\****
Siedzieliśmy przy stole, śmialiśmy się, rozmawialiśmy.
- Musze wam coś powiedzieć - wstałam z miejsca.
- Co takiego? - zapytała Violetta.
Olga w tym samym czasie przyszła do jadalni z moim synkiem.
- Chcę wam powiedzieć że .... - nie umiałam tego zrobić.
Spojrzałam na Germana - Za 2 tygodnie wyjeżdżam w trasę koncertową.
Wszyscy spojrzeli na mnie ze zdziwieniem.
- Na ile? - Zapytała Olga.
- Na rok. - po tych słowach Valeria wypluła wodę z ust na podłogę.
- CO! - zapytała i wstała.
- Zostawisz mnie na cały rok! Znowu! - powiedziała trochę zła.
- Vale nie wściekaj się - Przytuliła ją.
Vale zawsze taka była, najpierw się wściekała a później uspokaja się i przyjmuję złą wiadomość.
Puściłam Valerie i spojrzałam na Gerama, miał smutne oczy.
- A co z Federiciem ? - to pytanie zadała Violetta.
- Zabiorę go ze sobą - wziełam w swoje objęcia mojego synka.
- Nie ma takiej potrzeby, my się nim chętnie zajmiemy - Olga powiedziała to z takim entuzjazmem.
- Nie Olgo, nie zniosłam bym tak długiej rozłąki z moim synkiem.
- A kto się będzie nim zajmował gdy ty będzie ma scenie ? - German powiedział to tak smutnie.
- Ja i Valentina - Julia wstała i złapała mnie za ramię.
- Będziemy tęsknić za tobą Ciociu.
- Ja za wami też będę tęsknić.
Usiadłyśmy z Julią na krzesła.
****
Siedziałam w pokoju karmiąc swojego synka. Ktoś zapukał do drzwi, odpowiedziałam tylko ciche ,,proszę'', do pokoju weszedł German.
Usiadł na łóżku obok mnie, spojrzał na mnie tymi swoimi smutnymi oczami.
- Wiesz kochanie że musimy porozmawiać - wstałam z łóżka, położyłam Federica do łóżeczka.
Oparałam się o zaokrąglony kont łóżeczka, German też wstał i objął mnie w pasie.
- Wiesz że nie chce żebyś wyjeżdżała ...
- German wiem ale ja to kocham. Nie odbieraj mi czegoś co kocham. - mój uśmiech znikną z twarzy.
- Nie chce ci odbierać tej trasy koncertowej ale nie wiem jak beż ciebie wytrzymam.
- German kocham cię - te słowa wystarczyły by na twarzy mojego ukochanego pojawił się uśmiech.
- Ja ciebie też kocham i cieszę się twoim szczęściem - ujął moją twarz w swoje dłonie i ucałował moje czoło.
Nagle Federico zaczął płakać. Wyrwałam się z uścisk Germana i wzięłam mojego synka na ręce, zaczęłam go kołysać.
- No już malutki, nie płacz, jestem tu - spojrzałam na niego z miłością. Z miłością, z czułością i z radością, kocham swojego synka nad życie, nie ma osoby którą kocham bardziej on niego. Chyba że chodzi o Germana to wtedy mamy remis pomiędzy nimi.
Federico zawsze po kilku minutach przestawał płakać, dziś tak nie było. Przestraszyłam się.
- German boję się że Federico może być chory - spojrzałam na wysokiego bruneta.
- Choć, pojedziemy do szpitala.
- Potrzymaj go a ja spakuję my kilka rzeczy - German bez słowa wziął Federica na ręce.
Wyciągłam z szafy torbę i wsiadziłam do niej najpotrzebniejsze rzeczy i wyszliśmy z pokoju.
Poszliśmy do garażu, wsiadziłam do garażu torbę, wzięłam Federica od Germana, usiadłam w aucie obok Germana i ruszyliśmy.
Cały czas kołysałam płaczącego synka.
- Już Federico zaraz będzie lepiej - chciałam się popłakać.
Mój synek płakał, płakał z bólu, czułam ten ból. Przygryzłam dolną wargę, nie chciałam żeby German widział moje łzy.




niedziela, 19 października 2014

rozdział 20

Obudziłam się następnego dnia, leżałam na podłodze, rozejrzałam się, Valeria leżałam na biurku a Julia spała ka krześle.
- No ładnie - pomyślałam.
Wstałam z podłogi, zajrzałam o szafy i wyciągałam z niej rzeczy :
Poszłam do łazienki i ubrałam się w nie.

Wruciłam do pokoju, Valeria i Julia siedziały na łóżku i chyba na mnie czekały.
- Wiecie, ja już pujdę do siebie się ubrać w jakieś normalne rzeczy - Vale wstała i wyszała.
- Angeles proszę pożyczysz mi jakieś ubrania bo moje ciuch zostały wyrzucone przez okno - skierowała palec wskazującu na okno.
- Jasne wybierz coś - otworzyła jej szafę.
- Dziękuje, jesteś kochana:* - wstała i zaczęła szperać w szafie.
Po chwili wyciągnęła z niej to :
- Masz gust, genialne dobrałaś strój i buty - powiedziałam.
- Dziękuje.
- Wiesz gdzie jest łazienka prawda ?
- Wiem, ale choć ze mną bo muszę z tobą pogadać w cztery oczy - powiedziała uśmiechając się.
Poszłyśmy do łazienki, ja robiła sobie makijaż a Julia się ubierała.
- To o czym chciałaś porozmawiać? - lekko pomalowałam sobie policzki pudrem.
- Chodzi o ten twój serial, będą kręcili do poniedziałku, a później jak wrócisz z Turne, zaczniecie kręcić dalej - włożyła buty i zaczęła się malować.
- Jasne bez problemu. Julia...
- Tak ?
- Co się stanie z moim synkiem? Będę go mogła zabrać ze sobą ? - spojrzała na mnie.
- Możesz go zabrać ze sobą. Valentina też jedzie więc ja i ona będziemy się nim zajmować gdy ty będzie zajęta - uśmiechnęła się do mnie.
- Jak dawno jej nie widziałam, chyba z rok - uśmiechnęłam się na myśl żeby zobaczyć moją kuzynkę.
Valentina to moja kuzynka i bliźniacza siostra Jacki. Tak ja i Jacki jesteśmy spokrewnione. Moja mama miała przybraną siostrę Casandrę. Ciocia Casandra wyjechała do Francji, tam wyszła za mojego wujka Rodriga, potem urodziły się Jacki i Valentina. Obie są ode mnie starsze o 3 lata. Z Jacki się nie za bardzo lubimy ale a Valentiną lubiałam spędzać każdą chwilę.
- Valentina przyjedzie jutro.
- Nie mogę się doczekać aż zobaczę Vali.
Valentina ma bardzo Francuski styl, może Vali i Jacki są bliźniaczkami to łatwo je odróżnić.
- No to co? Zapraszam na śniadanie - wyszłyśmy z łazienki i zeszłyśmy na dół.